Zapytałam Was ostatnio czy chcecie dowiedzieć się jak jest ze spożywaniem cukru przy insulinooporności. Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że jest to moje podejście i dobrze byłoby, gdyby każdy dostosował to, co tu przeczyta pod siebie i swój stan zdrowia.
Kiedy dowiedziałam się o insulinooporności całkowicie zmieniłam swój styl odżywiania. Kilka osób w rodzinie choruje na cukrzycę typu II, jestem więc w grupie ryzyka. Dodatkowo mam zespół policystycznych jajników, co również działa niekorzystnie.
Wyeliminowałam całkowicie cukier dodany z diety. Nie piłam nic, co miało słodki smak (chociaż nigdy nie byłam fanką kolorowych napojów). Ograniczyłam owoce na rzecz warzyw. W badaniach kontrolnych wszystko wróciło do normy. Udało mi się to osiągnąć mimo tego, że miałam momenty, w których rzucałam się na słodycze. Przeszłam więc przez okres ortoreksji, która jest jednym z rodzajów zaburzeń odżywiania. Polega ona na tym, że panicznie boimy się żywności, która w naszej opinii jest “niezdrowa”. Bałam się słodyczy, ale mimo tego rzucałam się na nie. Tak z ortoreksji wpadłam w kompulsywne objadanie. Złożyło się na to wiele czynników. Miałam wtedy też stresującą pracę i mobbingującą szefową. Pracowałam w cukierni i żeby nie jeść zwykłego cukru zajadałam stres suszonymi daktylami i orzechami. Powiedziałam sobie, że tak nie może być.
Znalazłam nową pracę, która mnie nie stresowała i zaczęłam powoli szukać rozwiązania. Natknęłam się wtedy na metodę 80/20. Pomyślałam, że to będzie dobry sposób, by ograniczyć chorobliwe wręcz napady na słodycze a przy okazji utrzymać insulinę i glukozę na prawidłowych poziomach.
Mam dni, kiedy dodam kostkę gorzkiej czekolady do owsianki. Czasami pójdę na lody lub zjem ciasto na imprezie firmowej. Robię to świadomie i wtedy, kiedy mam na to ochotę a nie kiedy czuję przymus. Przestrzegam jednak dwóch zasad: Po pierwsze – deser zawsze musi iść z pełnowartościowym posiłkiem. Po drugie – trzeba go “wychodzić”, jeśli więc zjem coś słodkiego to idę na dłuższy spacer lub (jeśli mam dzień treningowy) to idę na trening. W moim przypadku najczęściej bywa tak, że deser wpada w weekend kiedy jemy coś na mieście. Wtedy bez problemu możemy iść na spacer żeby poziom glikemii nie wzrósł tak szybko i żeby się unormował.
Wiem jakie są zalecenia Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego dotyczące diety w cukrzycy. Wiem, że zaleca się całkowite wyeliminowanie cukru dodanego. Wiem również jaki indeks i ładunek glikemiczny ma cukier. Wiem jak działa na organizm. Ale wiem też, bo sprawdziłam to na sobie, że czasami lepiej pozwolić sobie na zjedzenie czegoś małego niż potem rzucenie się na całą czekoladę.
Dlatego też nie namawiam do mojego podejścia. Na rynku mamy coraz więcej produktów bez cukru. Z łatwością dostaniemy dozwolone słodziki w prawie każdym sklepie. Zdrowie psychiczne jest również bardzo ważne i czasami lepiej zrobić coś świadomie niż czegoś żałować. Przez te lata nauczyłam się, że podejście “wszystko albo nic” nie działa a może nam nawet zaszkodzić.
Jakie Ty masz podejście do słodyczy w diecie? Jesz czy unikasz?